27-01-2014 08:01
Tytuł: ***
Pressman D, 1/25,f16; Fomapan 100 4x5; Studional 1+15/10 Styczeń 2014 w Górnej Austrii. Wodospad przy drodze z miejscowości Strobl na Postalm
Komentarze
jaskiniar
świetnie się ogląda - i czyta
maciejka
SUPER !!!
wosk
Ładne zdjęcie i esej
implicite
zladygin napisał: Do zdjęcia napisałem opowiadanko ________ Wodospad Pojawił się nagle w zakręcie drogi. Woda spadała z dobrych trzydziestu metrów, niknęła w przepuście pod szosą, by kontynuować swój szalony bieg ku rzece, gdzieś w głębi wąwozu. Skojarzył mi się z Siklawicą w Strążyskiej: choć nieporównanie wyższy, i tu spływającą po skale strugę rozdzielała półka. Zadzieram głowę, wciągam wilgotne powietrze, słucham szumu, napawam się dzikością. Nie ma zbyt dużo miejsca. Szosa pozbawiona jest pobocza, statyw rozstawiam więc okrakiem na barierze energochłonnej. Aparat waży z dwa i pół kilo. To Pressman model D wytwarzany w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku w Chicago przez firmę Busch Precision Camera Corp. jako aparat reporterski, bardziej szlachetny kuzyn popularniejszego, również amerykańskiego, Graflexa Speed Graphic. Samochody zwalniają, kierowcy z zaciekawieniem przyglądają się dość egzotycznej scenie: widać tylko tułów i barki fotografa, przygarbiona nad statywem głowa ukryta jest pod czarną płachtą, spod której wystaje miech, obiektyw i uniesiona w górę ręka przytrzymująca wężyk spustowy. W matówce ukazuje się struga wody płynąca z dołu do góry. Bliskość wymusza skierowanie aparatu w górę, co łamie perspektywę. Przesunięcie czołowej płytki z obiektywem wyrównuje jednak krzywiznę, zresztą motyw pozbawiony prostych pionowych linii nie jest aż tak wymagający, jak fotografowanie architektury. Odpowiednią głębię ostrości zapewniała przysłona ustawiona na 11. Nie chcę większej, bo dla takich właśnie wartości Wollensak 135/5,7 najlepiej rysuje. Już na oko było ciemno. W kasecie średnioczuły negatyw 100 ISO; światłomierz pokazuje 1 sekundę. Może i lepiej. Wody płynie niezbyt wiele, przy długim czasie wyjdzie łagodnie rozmazana struga, która będzie kontrastowała z pełnym szczegółów otoczeniem. Teraz można już zdjąć z głowy duszną płachtę. Sprężyna dociskająca matówkę ustępuje, w szczelinę między nią a korpusem Pressmana wsuwam kasetę. W jej wnętrzu kryje się arkusik błony światłoczułej o rozmiarach 4x5 cala – mniej więcej 10 na 12,5 cm. Występ kasety zaskakuje w rowku korpusu. Błona zasłonięta jest metalową blaszką z uchwytem pomalowanym z jednej strony na biało – to znak, że w środku jest materiał światłoczuły – z drugiej na czarno. Teraz blaszkę trzeba wysunąć, aby światło wpadające przez obiektyw mogło na kliszy naświetlić obraz. Sekundowe „bzzzzzz” zaświadcza, że zdjęcie jest zrobione. Blaszkę-zasłonę trzeba na powrót włożyć do szczeliny kasety – teraz czarna strona uchwytu skierowana na zewnątrz będzie oznaczała, że błona w kasecie jest już naświetlona. Będę ją mógł zobaczyć dopiero za kilka dni, gdy wrócę do domu, wraz z innymi wywołam i wysuszę. Wieczory jeszcze długie, mam dużo czasu. |
Myślę, że dobrym obyczajem będzie, gdy każdy AT-ista przy każdym umieszczanym w galerii zdjęciu będzie umieszczał równie ciekawe didaskalia.
RagnarokIII
Rozumiem.
Niedługo ja startuję z LF, co prawda najmniejszym 9x12.
zladygin
Oczywiście zdjęcie jest większe, tu zostało skadrowane do pionu. Mogłem się przesunąć bardziej w lewo, ale całkiem na jezdnię. Obawiałem się jednak zbyt długiej nieobecności na AT.
RagnarokIII
Tak właśnie myślałem, każdy tak czasem ma, a później mu piszą że inaczej by patrzył
zladygin
RagnarokIII napisał(a): Jakoś te krzaki mi wadzą, próbowałbym szukać innego kątu widzenia. |
Ba! nie było to za bardzo możliwe

RagnarokIII
Jakoś te krzaki mi wadzą, próbowałbym szukać innego kątu widzenia.
zladygin
No tak, ale to opowiadanko po pierwsze nie mogło być za długie, po drugie przy "fachowości" musiało pozostawiać trochę niedomówień, tak jakbym mówił do kogoś, kto nieco się zna na rzeczy. Moja zona skwitowała: fajne, ale nic nie rozumiem...
keraltok
Jestem pod wrażeniem szczególnie ciekawej instrukcji LF. Dodał bym jedynie rozważania dotyczące pochyłów, przedniego i tylnego standardu.
Fotografia też mi się podoba.
zladygin
Janeq-2010 napisał(a): Ciekawe opowiadanie ![]() z 4x5' spodziewałbym się więcej szczegółowości, albo to może nieostrość? |
Dzięki, ale od razu - talent?...
Zdjęcie jest szczegółowe, ale to jotpeg i znacznie pomniejszony. Wkurzają mnie te krzaki po prawej, ale nie było jak ich uniknąć.
Janeq-2010
Ciekawe opowiadanie trzeba mieć talent, żeby tak pisać
z 4x5" spodziewałbym się więcej szczegółowości, albo to może nieostrość?
zladygin
Do zdjęcia napisałem opowiadanko
________
Wodospad
Pojawił się nagle w zakręcie drogi. Woda spadała z dobrych trzydziestu metrów, niknęła w przepuście pod szosą, by kontynuować swój szalony bieg ku rzece, gdzieś w głębi wąwozu. Skojarzył mi się z Siklawicą w Strążyskiej: choć nieporównanie wyższy, i tu spływającą po skale strugę rozdzielała półka. Zadzieram głowę, wciągam wilgotne powietrze, słucham szumu, napawam się dzikością.
Nie ma zbyt dużo miejsca. Szosa pozbawiona jest pobocza, statyw rozstawiam więc okrakiem na barierze energochłonnej. Aparat waży z dwa i pół kilo. To Pressman model D wytwarzany w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku w Chicago przez firmę Busch Precision Camera Corp. jako aparat reporterski, bardziej szlachetny kuzyn popularniejszego, również amerykańskiego, Graflexa Speed Graphic.
Samochody zwalniają, kierowcy z zaciekawieniem przyglądają się dość egzotycznej scenie: widać tylko tułów i barki fotografa, przygarbiona nad statywem głowa ukryta jest pod czarną płachtą, spod której wystaje miech, obiektyw i uniesiona w górę ręka przytrzymująca wężyk spustowy.
W matówce ukazuje się struga wody płynąca z dołu do góry. Bliskość wymusza skierowanie aparatu w górę, co łamie perspektywę. Przesunięcie czołowej płytki z obiektywem wyrównuje jednak krzywiznę, zresztą motyw pozbawiony prostych pionowych linii nie jest aż tak wymagający, jak fotografowanie architektury. Odpowiednią głębię ostrości zapewniała przysłona ustawiona na 11. Nie chcę większej, bo dla takich właśnie wartości Wollensak 135/5,7 najlepiej rysuje.
Już na oko było ciemno. W kasecie średnioczuły negatyw 100 ISO; światłomierz pokazuje 1 sekundę. Może i lepiej. Wody płynie niezbyt wiele, przy długim czasie wyjdzie łagodnie rozmazana struga, która będzie kontrastowała z pełnym szczegółów otoczeniem.
Teraz można już zdjąć z głowy duszną płachtę. Sprężyna dociskająca matówkę ustępuje, w szczelinę między nią a korpusem Pressmana wsuwam kasetę. W jej wnętrzu kryje się arkusik błony światłoczułej o rozmiarach 4x5 cala – mniej więcej 10 na 12,5 cm. Występ kasety zaskakuje w rowku korpusu. Błona zasłonięta jest metalową blaszką z uchwytem pomalowanym z jednej strony na biało – to znak, że w środku jest materiał światłoczuły – z drugiej na czarno. Teraz blaszkę trzeba wysunąć, aby światło wpadające przez obiektyw mogło na kliszy naświetlić obraz. Sekundowe „bzzzzzz” zaświadcza, że zdjęcie jest zrobione. Blaszkę-zasłonę trzeba na powrót włożyć do szczeliny kasety – teraz czarna strona uchwytu skierowana na zewnątrz będzie oznaczała, że błona w kasecie jest już naświetlona.
Będę ją mógł zobaczyć dopiero za kilka dni, gdy wrócę do domu, wraz z innymi wywołam i wysuszę. Wieczory jeszcze długie, mam dużo czasu.
zladygin
Trochę bym jednak uciął od dołu. F 11, 1 s.
Woocash