02-10-2015 12:50
Tytuł: The Beatles
To Bitels - mieszkaniec małej wioski na Kociewiu o wielce oryginalnej nazwie Kasparus. Prosił, żeby właśnie tak go nazywać. Wbrew pozorom, Bitels wie absolutnie wszystko, zarówno o zespole The Beatles, jak i o historii muzyki rockowej. Gdyby miał taką szansę, z całą pewnością zadziwiałby widownię nawet najtrudniejszych i najbardziej prestiżowych konkursów z wiedzy dotyczącej tego tematu. Wiem, że to niewiarygodne - ale jednak nad wyraz prawdziwe. Zdjęcie wykonałem aparatem Praktisix II z 1959 roku, na materiale Fuji Rala 100 ASA. Obiektyw - standard - Biometar 2,8/80 w pierwszej, srebrnej wersji.
Komentarze
farfurnia
Dziękuję za tę historię.
Adriano
Tragiczna w finale ale i piękna historia. Dziękuję za nią. A ponad to obala częściowo moje zdanie, że najlepsze zdjęcia to bez podpisu itp. Na pewno zastanowię się pod wpływem powyższej nad dotychczasowym swoim zdaniem. Myślę, że Pan Bitels był bardzo kolorową postacią w tym szarym świecie.....z dedykacją
De Bitels
Marian
[*]
jaskiniar
Niesamowita historia - magia fotografii. Każde zdjęcie ma swoja historię...
peryskop
świetna historia - warta była uwiecznienia
Fotomanek
W tym roku znów odwiedziłem Kasparus, choć tylko na chwilę, by zajrzeć do tamtejszego sklepu po niezbędne wiktuały.
Stara piwna gwardia jak zawsze okupowała ławeczki przysklepowego stolika.
Ma się rozumieć, że zapytałem o Bitlesa, który tak zafascynował mnie swoją wiedzą i potem pozował mi do zdjęć według wielce oryginalnego, własnego pomysłu.
Bitels zmarł jeszcze w zeszłym roku - otrzymałem zaskakującą odpowiedź.
Przyznam, że mnie zatkało.
Później dowiedziałem się, że Bitels zmarł tak jak żył. Trzeciego października zeszłego roku wstał po prostu z przysklepowej ławeczki, zrobił kilka kroków i upadł.
Lekarz pogotowia które przyjechało wkrótce ze Skórcza stwierdził zgon, którego przyczyną był rozległy zawał serca.
Bitels był biedakiem. Żył z wynajmowania się do prostych prac, typu koszenie trawy, rąbanie drewna na opał i tym podobnych gospodarskich zajęć. Pracował za drobne kwoty, papierosy i jedzenie.
Mieszkał sam na skraju wsi w starej, dawno nieremontowanej chacie.
Miejscowi opowiadają, że odżywiał się głównie chlebem z najprostszymi dodatkami, piwem, papierosami i kawą. No i swoją muzyczną pasją, ma się rozumieć.
Chyba przez przypadek wykonałem ostatnie porządne zdjęcie Bitlesa, nie jakieś tam selfie ze smartfona, którego i tak nikt Bitelsowi nie proponował.
Dziwne. Na ogół nie fotografuję ludzi, a jeżeli już, to z pewnością bez wiedzy i współpracy modela.
Zatem to owa niespotykana oryginalność tego człowieka musiała wpłynąć na decyzję, by zaproponować Bitelsowi zdjęcia.
Jest wiele prawd dotyczących fotografowania, z których najbardziej znane dotyczy zatrzymywania czasu w kadrze.
Chyba właśnie doświadczyłem tego zjawiska na własnej skórze!
Jak łatwo się zorientować, powyższe zdjęcie wkleiłem do galerii drugiego października 2015.
Bitels zmarł trzeciego października po południu. Zatem zostało mu jeszcze kilkanaście godzin życia. Być może doba, ale raczej nie więcej.
To przykre!
***
dziiikk
Remiza piękna! Wieś w środku lasu, lubię takie.
olowek74
Fotomanek
Mam oczywiście, jednak nie za bardzo nadają się do pokazania. Robiłem na wszelki wypadek ale okazało się, że przewidywałem dobrze - kiszka!
Ciekawa historia wiąże się z tą dziewiętnastowieczną remizą strażacką. Otóż Kasparus otoczony jest przepastnymi lasami a wieżyczka obserwacyjna tejże remizy ledwie wystaje ponad dach - co zresztą dobrze widać na zdjęciu wyżej.
Zapytałem zatem moich piwnych rozmówców, czy kiedykolwiek dostrzeżono z owej wieżyczki jakiś pożar.
Okazało się, że w IXX wieku Kasparus otoczony był łąkami.
***
dziiikk
Ciekawa historia. Masz jakie foty pokazujące Kasparus?
Janeq-2010
Koszulkę z napisem bym sobie sprawił
a technika - dla mnie super
Fotomanek
fotemuz napisał(a): Znam miejscowość Kasparus. Kiedyś spędziłem tam kilka dni (Chata pod Lipą - w 'centrum' przy drodze) |
Zgadza się co do joty! Jedyna chata do której można podejść, gdyż cała reszta skryta jest za gęstymi płotami.
fotemuz napisał(a): Co ciekawe rozmawiałem tam z człowiekiem który 'specjalizował' się w brytyjskim glam rocku i wiedział wszystko na temat takich grup jak Smokie, The Rubbets, The Osmonds czy Christie (chociaż to chyba holenderska kapela). Kto wie - może to ten sam |
Z całą pewnością, ten sam. Drugiego Bitelsa w Kasparusie nie ma.

fotemuz napisał(a): ... lub też Kasparus jest miejscem gdzie żyją specjaliści od muzyki i piwa, a być może i od szczęśliwego życia... |
Tego ostatniego nie wykluczam, aczkolwiek przede wszystkim, spożywa się tam niewyobrażalne ilości piwa, zwłaszcza latem i po fajrancie.

Prawdę powiedziawszy, nie mam pojęcia jak zachowują się moi sympatyczni znajomi na trzeźwo, bo nie miałem okazji spotkać ich w niewskazującym stanie.

Wszystko to - NIC TO, jak mawiał Wołodyjowski, bo Kasparus jest śliczną wioską z nieprzeciętną ilością starej, kociewskiej zabudowy.

Tylko te płoty skutecznie ograniczają fotograficzne pole do popisu!

***
espresso
Znakomite. Może tylko jakieś kultowe glany zamiast nowoczesnej podeszwy.
fotemuz
Znam miejscowość Kasparus. Kiedyś spędziłem tam kilka dni (Chata pod Lipą - w "centrum" przy drodze). Co ciekawe rozmawiałem tam z człowiekiem który "specjalizował" się w brytyjskim glam rocku i wiedział wszystko na temat takich grup jak Smokie, The Rubbets, The Osmonds czy Christie (chociaż to chyba holenderska kapela). Kto wie - może to ten sam, lub też Kasparus jest miejscem gdzie żyją specjaliści od muzyki i piwa, a być może i od szczęśliwego życia...
DAAD
Takie nasze polskie.
Fotomanek
Niesamowita historia - magia fotografii. Każde zdjęcie ma swoja historię...
Tak! Mam bardzo podobne odczucia. Koniecznie muszę odnaleźć negatyw tego zdjęcia by go zeskanować w największej możliwej rozdzielczości.
Potem zamówię powiększenie w zaprzyjaźnionym labie i jak sądzę, nie powinno być mniejsze niż metr na metr.
Da radę, gdyż fotografowałem ze statywu, a ilość przeliczeniowych pikseli klatki 56 X 56 mm. to nieco ponad 76 mega.
Zatem nikomu nieznany, choć wielki (!) ekspert i entuzjasta muzyki rockowej, będzie miał swoje charakterystyczne zdjęcie w postaci wielkiego powiększenia wystawowego.
Póki co - u mnie, na ścianie.
W przyszłości, być może i w Kasparusie, w jakiejś regionalnej izbie pamięci.
Na maleńkim kasparusowym cmentarzyku, zapaliłem Bitelsowi niewielki znicz. Zaproponowałem też miejscowym piwoszom, by wykonać prostą deseczkę z napisem Bitels i przytwierdzić ją do drewnianego krzyża, pod którym leży.
Właśnie tak - po polsku - po prostu Bitels. Sam Bitels znał wszystkie tytuły dyskografii zespołu The Beatles w oryginalnej, angielskiej pisowni, choć nigdy nie uczył się tego języka. Ba! Bezbłędnie je wymawiał.
Dziękuję, że spodobała się Wam ta historia! Zapewne, jest wiele podobnych, dotyczących równie interesujących, choć nikomu nieznanych, zwyczajnych ludzi.
Nie wstydzę się przyznać, że mnie wzruszyła.
***