21-05-2008 21:03
Tytuł: kolorowy sląsk
zdjęcie jak zdjecie, nie mniej lubiłem tego grand cherokee. Po naszymy: maluch na placu przy chlywikach.
Komentarze
DAAD
Pamiętam pojazd. Musiałem wykonać trzy poprawki. Przesunąć siedzenie poza możliwości zaprojektowane. Skrócić drążek zmiany biegów. Zmienić kierownicę na kierownicę mniejszej średnicy. Poza tym ruszał.
jarek
Zależy ile masz wzrostu, jeśli wysoki jesteś, to nie możesz mierzyć swoją miarą.
Przeciętne 178 w Maluchu bez kłopotu z przodu.
KAT
Kolega powiedzial mi,ze pojechal "tym" do Grecji,on,zona(jego) + dwojka synow (malych) w koncu lat 80-tych.Nie moge w to uwierzyc,posiadam toto dla jaj,stoi w garazu pod kocem,wyprowadzam go tylko latem.W zeszla sobote otworzylem sezon,wykonalem 27 km.Wsiadam do niego z trudnoscia,wysiadam z jeszcze wieksza i ciagle mysle,jak on (kolega) do Grecji w 2 + 2 osoby...
jarek
Wilkosz napisał: chlewiki |
Gorol

Wilkosz
Zapomniane słowa "chlewiki", "chlewki"...
Janeq-2010
implicite napisał(a): A teraz zasuwasz białą lwicą. |
Już 13 lat (!)
implicite
A teraz zasuwasz białą lwicą.
Janeq-2010
Tyż miałem w kolorze ORANGE.
Hani nie mieściły się nogi, jak z dzieckiem siedziała z tyłu.
W czasie wyjazdu do Holandii w 1980r miałem 11 awarii.
Przywiozłem 5cio letniego Fiata 127 i nareszczie było git!
implicite
irmi napisała: przypomniało mi się jak bylismy z mężem w autostopowej podrózy poślubnej w objeżdzie po polskich ogrodach zoologicznych . Cały nasz podrózny dobytek przewozilismy w plecakach z wysokim stelażem i wyobraź sobie , jakis desperat chciał nas koniecznie zabrać z tymi plecakami do maluszka własnie .Odmówliśmy , a teraz żałuję, to mogła być przygoda surwiwalowa życia ech , wspomnienia ![]() |
Mnie się z kolei przypomniało jak w trakcie pewnych studenckich wakacji przeprawiliśmy się z ekipą promem przez Wisłę z Janowca do Kazimierza. W kamieniołomach był jakiś koncert, więc rozumiecie. I otóż wyobraźcie sobie, że uciekł nam ostatni prom, bo jakoś nie przewidzieliśmy, że późnym wieczorem może już nie kursować. Przez rzekę do Janowca mieliśmy może ze 40 metrów, my jednak musieliśmy wracać przez Puławy, co dało jakieś 40 kilometrów. Z Puław do Janowca było ok. 15 kilometrów i oczywiście zbyt późna pora, żeby liczyć na jakąkolwiek komunikację publiczną. Trochę się zatem jechało stopem, trochę szło na piechotę. Około 1 w nocy wyładowany po brzegi Fiat 126p z małżeństwem, które się zgubiło. Po konsultacji z nami zrozumieli, że muszą zawrócić, ponieważ cel ich podróży jest tuż obok celu naszej podróży. Więc... wsiedliśmy do samochodu (3 osoby). Amortyzatory siadły, silnik wył, ale jakoś dojechaliśmy. Już nigdy więcej nie miałem okazji trzymać obu swoich pięt w okolicach lewego ucha.
Frelka
właśnie tak....piękniście, kolorowo...! po naszymu
prot
jakby to powiedzieć,
malacz rodzinny i chlywiki zresztą też
Grisza
Kaszlok na tle chlywików - czegóż chcieć więcej, miód na moje oczy
Tata
eeee no to ja muszę się pochwalić, bo miałem wersję sportową, która charakteryzowała się czerwonym lakierem tak jak w bratnim Ferrari
Wogóle to miał dużo wspólnego z Ferrari:
- wspomniany już kolor lakieru
- silnik z tyłu
- mało miejsca w środku
- przyspieszenie 3,5 do 100km/h (Ferrari 3,5 s, a mój bolid 3,5 min)
- zobaczyć zazdrość w oczach ludzi przed wejściem do liceum - bezcenne
irmi
przypomniało mi się jak bylismy z mężem w autostopowej podrózy poślubnej w objeżdzie po polskich ogrodach zoologicznych . Cały nasz podrózny dobytek przewozilismy w plecakach z wysokim stelażem i wyobraź sobie , jakis desperat chciał nas koniecznie zabrać z tymi plecakami do maluszka własnie .Odmówliśmy , a teraz żałuję, to mogła być przygoda surwiwalowa życia
ech , wspomnienia
Malczer
Mój też tak rdzewiał z przodu. I kolor miał ten sam. Szedł jak burza po lesie i przez śnieg ...
rafcio
Pamiętam oczywiście swojego, ale wersję El. Przy odsprzedaży, kupiec niemal wyjął z podszybia wycieraczkę razem z rdzą, targując cenę.