09-07-2010 00:24
Tytuł: Ansco Buster Brown, rocznik 1915
Kolejny stary box, ale ten sprawuje sie znacznie lepiej niż Cadet. Zachwyciły mnie efekty. Skan jest surowy, żadnego kręcenia w krzywych ani nic. Cudo-aparat. Automatycznie wskoczyl do mojego top 5. Zaraz napisze o nim na href=""http://almost-hasselblad""> almost-Hasselbladzie.
Komentarze
czarek
Ale robić na materiałach klasycznych, żeby potem skanować...? To już lepiej syfrakiem...
zieloo
Oczywiście, że nie. Wystarczy powiedzieć, że gdyby nie skanery, cyfrówkomaty i innego pikselogeneratory, nie mielibyśmy tutaj galerii zdjęć i nie byłoby o czym dyskutować...
Wg mnie każdy ma z czego robić odbitki, to zostaje...nawet najzwyklejsze obrazki po pewnym czasie mogą stanowić już wartość.
Tak dla przykładu: http://www.shorpy.com/
Klara
Na pewno tak. Ale czy to znaczy, ze mamy siasc i plakac, przestac sie cieszyc zdjeciami na skanach? Utrzymuje, ze nie mam miejsca na powiekszalnik, bo obawiam sie, ze gdybym miala, to swiat przestalby istniec, tylko ciemnosc, smrod utrwalacza i wysypka na rekach od chemii. Skaner ratuje mi (i mojej rodzinie) zycie, nawet ze swoja korekcja krzywych i poziomow .
Zreszta jako amatorka moge pozostac w blogiej nieswiadomosci i z powodzeniem uznac, ze skany mi wystarczaja, bo pozwalaja zobaczyc pozytyw, a nie negatyw, a przy tym daja duzo radosci z retuszu i wrzucania w internety. Odbitek i tak nie robie, bo nie ma z czego.
zieloo
Wg mnie czarek ma rację (więcej racji).
Wszystkie skanery kłamią. A jak starczy mi limitu, to pokażę jak w przybliżeniu naprawdę wyglądają surowe skany. Jednak wszystkie obrazki jakie wypluwa maszyna są poddane przynajmniej korekcji barw i poziomów. A to już przekłamuje i to znacząco.
AnnaN
jzl napisał: czekam na powiększalnik, żeby się przekonać, co ja tam 'naprawdę' nafotografowałem w ciągu roku. |
Kupujesz (kupiłeś) powiększalnik?
Klara
No to ja jestem jednak bardziej umiarkowana.
implicite
Kurczę, ja na podstawie skanu nie potrafię nawet powiedzieć, czy mi się zdjęcie podoba. Więc czekam na powiększalnik, żeby się przekonać, co ja tam "naprawdę" nafotografowałem w ciągu roku.
Klara
Dzielisz wlos na czworo, tylko nie rozumiem po co. Przeciez Twoje stwierdzenie mozna do kazdego aparatu przylozyc. I co? Wynika z tego, ze skan, abstrachujac juz od aparatu, nie oddaje wlasciwego stanu rzeczy na negatywie. Ok. Ale co oddaje? Dazysz do tego, ze tylko powiekszalnik? Ale powiekszalnik to tez jakas interpretacja negatywu, prawda? No i machanie lapami pod powiekszalnikiem, tak samo jak machanie krzywymi w szopie, jest dzialaniem tworczo-interpretatywnym.
No i - czemu nie moge na podstawie skanu okreslic, ze aparat mi sie podoba? I mean, really, why? Bo mi tu cwieka zabiles. Nie widze zwiazku.
czarek
Klara napisał(a): I naprawde, naprawde, zeby dojsc do takiego stwierdzenia, trzeba tak po kolei wszystko wymawiac? ![]() |
Jeśli takie stwierdzenie wysnuwasz na podstawie skanu, to mimo wyjaśnień nadal jest to dla mnie dziwne. Moim zdaniem, jedyny wniosek z Twojego opisu jest taki, że boxik utrafił swoją produkcją w wizję programisty skanera

Oczywiście, można pójść z wnioskami dalej i stwierdzić, że programista napisał soft dla idealnego negatywu, więc skoro skaner poradził sobie świetnie, to negatyw jest idealny. Jednak dla mnie to zbyt śmiałe rozumowanie

Klara
czarek napisał(a): Klaro, nie rozumiesz. To, co wychodzi Ci ze skanera, ma się nijak do tego, co może aparat. Jeśli już, to może to być pochwała skanera, że dobrze zeskanował, bez konieczności ręcznej ingerencji. |
Czarku, alez rozumiem, odpowiedzialam tylko skrotem myslowym, w ktorym pozwolilam sobie nie uwzgledniac interpretacji kilku posrednich czynnikow skladajacych sie na taki, a nie inny obraz zdjecia. Ale moge powiedziec jeszcze raz.
1. Znam swoj skaner i wiem, jak zwykle interpretuje negatywy. Zwykle interpretuje je tak, ze musze go poprawiac w programie graficznym. Tym razem nie musialam.
2. Znam mozliwosci boxow i wiem, jak zwykle interpretuja swiatlo, ktore do nich wpada. Zwykle musze skany owego swiatla na negatywie poprawiac, bo sa, mowiac kolokwialnie, o kant dupy potluc. Tym razem nie musialam.
3. Znam swoj styl obrobki zdjec. Jestem czepialska i zwykle cos rozjasniam, przyciemniam, kontrastuje itp. Tutaj nie musialam, bo podobala mi sie juz surowka.
4. Znam material Rollei Retro 400S. Blablabla.
5. Znam okolice, w ktorej robilam zdjecia. Blablabla.
6. Blablabla.
Wnioskujac z wszystkich tych danych, syntetyzujac posiadana wiedze, ktorej tak rozbijac na atomy nie przywyklam, mowie po raz kolejny: fajny jest ten box.
I naprawde, naprawde, zeby dojsc do takiego stwierdzenia, trzeba tak po kolei wszystko wymawiac?

implicite
Podzielmy trochę włosa na czworo.
W sensie filozoficznym różnica pomiędzy przedstawieniem a interpretacją jest ogromna. Przedstawienie to pojęcie z dziedziny teoriopoznawczej i oznacza sam akt uchwycenia rzeczywistości zewnętrznej przez poznający podmiot. Ów akt zawsze jest jednak "jakiś", to znaczy uzależniony od dyspozycji poznawczych podmiotu. Czy to oznacza, że już na tym poziomie akt jest zinterpretowany? Nie. Ma tylko określoną formę. Można by to nazwać "nieświadomą interpretacją", ale jeżeli nie traktujemy tego pojęcia jako li tylko metaforę, to będziemy zmuszeni przyjąć, że interpretuje nawet rzeka, żłobiąc sobie łożysko w glebie. Interpretacja jest działaniem intencjonalnym, to znaczy zakłada celowy akt podmiotu. W tym sensie rzeka nie interpretuje, aparat nie interpretuje, skaner nie interpretuje, etc. Interpretuje fotograf.
Odpowiadając Czarku na Twoje pytanie, na poziomie fotografii niepodobna odróżnić przedstawienia od interpretacji, to fotografia już jest przedstawieniem zinterpretowanym. Nie możemy też powiedzieć, że aparat robi "czyste", to znaczy "neutralne poznawczo" (to dopiero hybryda językowa) zdjęcie, a skaner je zniekształca.
Ostatnie pytanie już nie jest filozoficzne, ale prawnicze, więc trudno mi się ustosunkować. Wydaje mi się jednak, że skoro prawo jest oparte na przemocy (bo jest), to skoro MAM aparat, MAM skaner, wreszcie MAM zdjęcie, to po prostu - MAM. I niech mi je ktoś spróbuje zabrać.
czarek
A czym różnisz przedstawienie od interpretacji? Różnice semantyczne znam, chodzi mi o Twoje odczucie.
Jeśli przyjąć, że nieświadome działanie również jest interpretacją, to przy skanowaniu mamy do czynienia z interpretacją dokonaną przez sztuczną nieinteligencję. A wchodząc głębiej, przez nieinteligencję programisty. Zatem, czy skan "bez korekcji" można nadal nazywać swoim zdjęciem czy też należy część praw autorskich oddać spawiedliwie programiście?
implicite
Czarku, rozumiem, że poruszyłeś zagadnienie, które da się streścić w pytaniu: czy jest możliwe przedstawienie, które nie byłoby zarazem interpretacją?
Ho, ho!
czarek
Klaro, nie rozumiesz. To, co wychodzi Ci ze skanera, ma się nijak do tego, co może aparat. Jeśli już, to może to być pochwała skanera, że dobrze zeskanował, bez konieczności ręcznej ingerencji.
maciusza666
Zespołowa
Klara
czarek napisał(a): Klaro, ale 'żadnego kręcenia w krzywych' to nie powód do dumy, bo skaner i tak już swoje pokręcił. Każdy skan wymaga dopracowania, tak jak każda odbitka. Równie dobrze mogłabyś napisać, że odbitka 'bez żadnego kręcenia, jak powiększalnik naświetlił: ![]() |
Oczywiscie. Zwykle krece. Nie chodzilo mi jednak o to, zeby chwalic siebie, tylko zeby chwalic aparat, z ktorego naprawde nie oczekiwalam takich rezultatow. Jesli naswietlil ladnie cala klatke i nie trzeba bylo po nim niczego poprawiac, to mozna mu pogratulowac i powiedziec, ze to wspaniala sprawa, prawda?
Edit: Tym bardziej, ze kto robil zdjecia na boxach, ten wie, ze zwykle takie piekne historie sie nie zdarzaja

czarek
Klaro, ale "żadnego kręcenia w krzywych" to nie powód do dumy, bo skaner i tak już swoje pokręcił. Każdy skan wymaga dopracowania, tak jak każda odbitka. Równie dobrze mogłabyś napisać, że odbitka "bez żadnego kręcenia, jak powiększalnik naświetlił:
maciusza666
Wierzę
Klara
Nie uwierzysz, ale nie zdazylam zlapac, tak szybko przebiegla.
maciusza666
Brakuje jeszcze Zosieńki w przewiewnej szacie z Pana Tadka
Klara
Czy syfrak da mi takie historie, jak Ansco Buster Brown? Nie.