W aparatach cyfrowych mówi się o możliwościach obiektywu, o rozdzielczości obiektywu,
Czy w fotografii analogowej był taki temat/problem jak rozdzielczość obiektywu ?
Jaka jest korelacja pomiędzy rozdzielczością obiektywów a rozdzielczością negatywów ?
Może macie jakąś wiedze/doświadczenia - chętnie poznam wasze wnioski.
Loel
Tutaj masz to wyłożone, przez Tima Vitale, w kontekście ziarna w różnych emulsjach. Rozdzielczość - czyli zdolność do obserwacji dwóch bardzo blisko siebie położonych punktów, obszarów. Liczy się rozmiar a nie technika w tym przypadku - rozdzielczość, czyli stopień/wielkość upakowania szczegółów na jakiejś jednostkowej powierzchni jest większa na klatce o większym rozmiarze, która ma wiecej nośnika informacji - czyli emulsji. Im mniejsza klatka (np. 35mm i mniej) tym mniejsza wartość stosunku informacji użytecznej (obraz ukryty, zredukowane srebro) do szumu informacyjnego - którym jest ziarno Podobnie jak w matrycach - szumią te małe, te większe - mniej, przy wyższych czułościach. Podobnie jak tam - filmy o wyższych czułościach mają mniejszą rozdzielczość od tych o niskim ISO. Można dodać że ludzkie oko rozróżnia ok. 6lp/mm, albo inaczej 1minuta kątowa z odległości 25cm, albo jeszcze inaczej punkt o rozmiarze do 85mikronów (ziarenko srebra tworzące obrazy na wywołanym filmie to 0.2- 2mikrony) Dlatego m.in. standardem prezentacji obrazów cyfrowych oraz tych do druku jest 300dpi - większe owszem można, ale człowiek tego nie zobaczy.
Rozdzielczość teoretyczna niektórych filmów:
- Kodak Tri-X 400 (2004): 65 lp/mm
- Fuji Velvia RVP: 80 lp/mm
- Kodak Portra 160NC: 80 lp/mm
- Kodak Plus-X 125 (2006): 80 lp/mm
- Kodak Technical Pan (2004): 142 lp/mm
Dzięki za wyjaśnienie.