Ostatni Bastion...
Glebsky
11-06-2023 18:41:53

Szanowni ATeiści... Nie mogę dłużej milczeć, muszę to komuś powiedzieć...

Czy zdajecie sobie sprawę (większość z Was zapewne tak), czym jest w istocie niniejsze forum? Bo ja się ostatnio nad tym trochę zastanawiałem i doszedłem do wniosku, że jest to unikat na skalę, której wielkość trudno sobie wyobrazić. Oto stoimy w obliczu wydarzenia, nie zawahałbym się powiedzieć, Historycznego. Czy doceniamy wagę tego wydarzenia? Czy wykorzystujemy w pełni szansę, jaką dostaliśmy w jego postaci od losu?

Forum fotograficzne jest obecne w moim życiu od dawna. Właściwie od czasu, kiedy takie fora dopiero powstawały. Nie jest mi niezbędne, ani do uprawiania mojej pasji, ani w żadnym szerszym aspekcie, ale skłamałbym mówiąc, że nie jest przydatne. Pełni mniej więcej tą samą rolę, co niegdyś magazyny fotograficzne, czy albumy o fotografii. Ponadto, umożliwia spotkanie się ludzi o podobnych zainteresowaniach, by mogli w miłej klubowej atmosferze pogadać i powymieniać się doświadczeniami, a przede wszystkim, zdjęciami...

Tyle teoria, a jak to wygląda wpraktyce? Fora "fotograficzne", albo stanowią zamknięte enklawy nabzdyczonych pierników, którzy nie dopuszczają do swojego grona nikogo, albo są pełne wzajemnego przekrzykiwania się, złości i przemocy, a najczęściej są po prostu agendami koncernów produkujących smartfony i rozpowszechniających oprogramowanie (ostatnio nawet "inteligentne"), albo siedliskiem wojen toczonych o wyższość jednego sprzętu nad drugim, ewentualnie rozprawianiem o jakichś "efpeesach, buforach, gamutach i protokołach..."

NIE MA w tym ani trochę fotografii. Nie ma mowy o "miłej klubowej atmosferze" i nie ma za grosz wzajemnej życzliwości. Niektórzy twierdzą, że być może "formuła forum się wypaliła, że wszyscy przenieśli się na fejsa". Czyżby? Naprawdę? Wszyscy ci entuzjaści, pasjonaci fotografii, dla których ona rzeczywiście jest czymś więcej, niż tylko bezmyślnym klepnięciem w ekran smartfona, przenieśli się na portale społecznościowe, na których największym powodzeniem cieszą się produkcje w rodzaju "przymocowywanie tabletu do klapy od kibla", czy pytania "jakiego koloru majtki masz dziś na sobie"? Te bzdety mają miliony wyświetleń i dziesiątki tysięcy lajków, ale czy to oznacza, że owe "platformy" naprawdę mogłyby stać się miejscem dla wszystkich fotoamatorów, lepszym niż fora tematyczne?

Tymczasem na AT, mam wrażenie, jakbym wszedł z rozpalonej słońcem, zakurzonej i śmierdzącej ulicy, do czystej, chłodnej, klimatyzowanej restauracji (miałem napisać - świątyni - ale pomyślałem, że wśród ATeistów, to zabrzmi trochę dziwnie). Wspaniałe zdjęcia, wzajemny szacunek, żadnego stresu, nie czuję się, jak bym był drzazgą w czyimś tyłku... Żeby to ująć w jakąś ładną metaforę, to powiem, że "Oddycha się tutaj czystą, niczym nie skażoną atmosferą prawdziwej fotografii".

Dlaczego więc, taki mały ruch tutaj? Wiadomo, że społeczność może być elitarna i nieliczna, albo masowa, lecz wtedy o elitarności można zapomnieć. Czy po mimo to, nie odczuwacie pewnego niedosytu, wchodząc tutaj? Czy nie macie wrażenia, że nie wykorzystujecie pełni możliwości, jakie drzemią w tej społeczności? Nie namawiam do reklamowania AT na słupach ogłoszeniowych, ale czy sami, tworzący przecież to miejsce od zarania dziejów, nie "zwątpiliście" przypadkiem w jego żywotność i wartości, jakie w nim (mimo wszystko) przetrwały?

Ja sam czasami się głupio czuję, wygrzebując z galerii zdjęcia robione... Dawno i komentując je, bo nie chciałbym być odebrany jako ktoś, kto próbuje narzucić swoją obecność, swoją wszędobylskość, czy (nie daj Boże) swój punkt widzenia. Wtrynić wszędzie swoje trzy grosze... Jednak gdy znużony tymi samymi wojnami, w innych miejscach i jałowymi dyskusjami na temat rozwoju "sztucznej inteligencji" i zachwytami, "jaka to fotografia będzie dzięki nim przyjemna", przychodzę tutaj, trochę żałuję, że mam tej "normalności" tochę przymało. Jakość jest wprost rewelacyjna. Ilość, pozostawia jednak nieco do życzenia...



Glebsky