Na jakim czasie to było robione? Fajnie wykonane.
Steuermann napisał(a): Na jakim czasie to było robione? Fajnie wykonane. |
Dzien dobry.
4 sek z filtrem ND
Tu pies pogrzebany jest. Pieprzą kocopały na forum, a tylko Jednemu S chciało się napisać parę literek pod prawdziwą fotografią. Gówniarstwo.
Jestem dzikim fanem Autora, ale to jeden z przypadków, gdzie mi się mniej podoba...
Oto artysta, jakiego lubię. Dwóch tylko rzeczy chce: swego chleba i swej sztuki.
Wilkosz napisał(a): Tu pies pogrzebany jest. Pieprzą kocopały na forum, a tylko Jednemu S chciało się napisać parę literek pod prawdziwą fotografią. Gówniarstwo. |
Wilkoszu - czy jeśli ktoś napisał tam, to już nie mógł tu? Coś napiszę, żeby nie zostać doliczony przez Wilkosza w poczet gówniarzy, bo mogłoby to wpłynąć na moje myślenie o sobie...
I co pisać pod taką fotografią? Że podoba mi się? Pochwalić autora? Połechtać swoje ego dając do zrozumienia, że umiem rozpoznać dobre zdjęcie? Można coś bąknąć o wielkości wielkiego formatu i skromnie dodać, że to wyżyny dla mnie nie osiągalne.
Ale przecież to właśnie były by kocopały!
A tak właściwie, to muszę się zgodzić z rafciem w całej okrągłości (to edytor, ale nie poprawiam go, bo mi się spodobało). Ale pójdę dalej jeszcze: spróbuję wyjaśnić co mam do tej fotografii. Ha!
Otóż doskonałość techniczna jotpegu nie mówi wiele o tym, jak on by wyglądał oprawiony na ścianie. Teraz do mnie nie gada. Jeśli przyłożyć klucz ekwiwalentności, to może chodzi o wodolejstwo, a może autorowi coś płynie (czas?), a może pomyślał, że się tu ustawi, może coś fajnego wyjdzie? Jakoś nie tłumaczy mi się to klarownie. I choć Autora poważam i szanuję za dokonania, to to zdjęcie napełnia mnie uciechą zdrową: nie cały jest genialny! człowiekiem jest! Tak se cyknął, bo się nie powstrzymał i jeszcze powiesił na AT, wiedząc że i tak jest lepsze od mnóstwa zdjęć w sąsiedztwie!
Czego właściwie się czepiam?: Jest przecież poprawna kompozycja, właściwe naświetlenie, może i kalibracja nawet, więcej niż dobra obróbka jotpega, użyty filtr ND i statyw.
Ale ja pragnę emocji, olśnienia, punktum. I tego \"użądlenia\" mi tu brakuje.
Przepraszam, usiądę już...
Ps. Autorze: na prawdę Ciebie cenię, ale takie fotografie w internecie, to wąchanie przez celofan, macanie przez ubranie. I to mnie na prawdę frustruje: że nie mogę ich oglądać w postaci barytów na ścianie.
farfurnia napisał(a): Czego właściwie się czepiam? |
Skracając: Spójności treści, formy i nastroju odbiorcy


farfurnia napisał(a): Ps. Autorze: na prawdę Ciebie cenię, ale takie fotografie w internecie, to wąchanie przez celofan, macanie przez ubranie. I to mnie na prawdę frustruje: że nie mogę ich oglądać w postaci barytów na ścianie. |
mozesz.
mozna, wystarczy mniej wiecej ustalic spotkanie a nawet zaaranzowac spotkanie ciemniowe w blizej nieokreslonej przyszlości.
wracając do fotografii...
Dzien dobry.
Niestety,ameryki nie odkryje jesli stwierdze , ze jestem narcyzem i lubie kiedy mowią mi ze dobre i ze fajne i ze etc.
lubie kiedy mowią ze niefajne, pospolite i tego jest tysiące. bo to prawda.
Natomiast, wchodząc do mojej galerii czy tu czy na www.symbiosa.dphoto.com raczej nie mozna liczyć ze zobaczy sie cokolwiek wykonane czymkolwiek i jakkolwiek. Ten etap mam juz za sobą, na szczescie i cieszę sie.
Nie chwale sie, ja sie szczerze ciesze ze opanowalem na obecna chwile ten rodzaj fotografii ktory widac, w takim stopniu, ze nie wstydze sie go pokazywać i stawiać obok innych z przekonaniem , ze moje zdjecie jest lepsze.
Prosze mi uwierzyć, to nie pycha, to czysta radość z faktu ze zechcialem umiec lepiej niż kiedys i pokazuję ze mozna fotografie wykonać LEPIEJ niz kiedys. Wystarczy chciec sie uczyć o ograniczyc zbedne (na pewnym etapie) informacje do minimum.
Jestem dość skromnym charakterem, natomiast posiadam mocno rozwiniety zmysł estetyki i etyki fotograficznej. Co to znaczy?
Nie podam nikomu do oglądania `g***a` wierząc ze zobaczy w tym dobre zdjecie,wbrew sobie (tzn wbrew temu kto ogląda) tym samym dbam o jego rownowage psychiczną, zdrowie oczu i dobre samopoczucie. Doznania estetyczne sa mocno subiektywne, wiec nie komentuje ich u oglądających, nie mam powodu nawracac ich i twierdzic ze nie mają racji.
W skrocie, nie komentuje komentarzy komentujących.. raczej.
Lubie oglądać fotografię, dobra fotografie i złą tez by miec porownanie, by mieć podstawy do tego by twierdzic , ze mozna lepiej, zawsze.
Nie potrzeba LF by zdjecie bylo dobre, bardzo dobre, mierne, slabe.. podstawa to raczje wiara w siebie i w swoje mozliwosci i w to ze to co mam pozwoli mi zrobic fotografie taką jaką chce, a nie jeszcze lepszą. Sprzętu moge mieć caly garaż a wciąz bede tłukl powypalane swiatla, zablokowane cienie, zafajdane negatywy, narzekał ze negatyw do d** bo innym tez nie wychodzi tak samo jak mnie.
Zmiana musi nastąpić w srodku, mnie.
Jestem zwolennikiem spokoju i rownowagi w fotografii. Lubuję sie w detalach, mikro historyjkach i tym co sobie sam ubzdurałem, ze osiągne. Kiedyś.
ps. nie ma dla mnie fotografii idealnej. wszytsko zawsze mozna zrobic lepiej.
dobrej nocy.
farfurnia napisał(a): ... Jeśli przyłożyć klucz ekwiwalentności, to może chodzi o wodolejstwo, a może autorowi coś płynie (czas?), a może pomyślał, że się tu ustawi, może coś fajnego wyjdzie? Jakoś nie tłumaczy mi się to klarownie. I choć Autora poważam i szanuję za dokonania, to to zdjęcie napełnia mnie uciechą zdrową: nie cały jest genialny! człowiekiem jest! Tak se cyknął, bo się nie powstrzymał i jeszcze powiesił na AT, wiedząc że i tak jest lepsze od mnóstwa zdjęć w sąsiedztwie! Czego właściwie się czepiam?: Jest przecież poprawna kompozycja, właściwe naświetlenie, może i kalibracja nawet, więcej niż dobra obróbka jotpega, użyty filtr ND i statyw. Ale ja pragnę emocji, olśnienia, punktum. I tego \\\\\\\'użądlenia\\\\\\\' mi tu brakuje. ... |
Kilka wątków w tej krótkiej wypowiedzi.Klucz ekwiwalentności? A jakie to ma znaczenie? Każde dzieło sztuki finalizuje się konkretyzacją w trakcie indywidualnego odbioru. Drugorzędne znaczenie ma, co autor chciał powiedzieć i dlaczego. Ważne jest bogactwo zbioru konkretyzacji. O wielkości dzieła decyduje bogactwo tego zbioru, a o wielkości autora jego dzieło (ściślej: suma dzieł), a nie intencje czy inspiracje. Nie sądzę, by to zdjęcie miało rozstrzygnąć o całkowitym lub tylko częściowym geniuszu autora.

A emocje, olśnienie, punktum? Duch wieje kędy chce. Budiet i na waszej ulice prazdnik. Dla mnie, na przykład, cały Mozart jest tylko etiudą. Podziwiam go, ale nie przeżywam. Wcale nie jest przez to mniejszy. To raczej ja coś chyba tracę.
